ezyr ezyr
35
BLOG

Racja Gazety Wyborczej, racja Pawła Kowala

ezyr ezyr Polityka Obserwuj notkę 6

W ostatnim tygodniu zmagamy się z nagromadzeniem faktów dokonanych i apeli o jedność narodową. Pierwszym faktem dokonanym była tragiczna katastrofa, w której w sobotę zginęło 96 osób, w tym prezydent Polski z małżonką. Nie wiemy jeszcze, jakie były przyczyny tego faktu. Nie będę spekulował. Wywołał on wstrząs, żal i smutek u wszystkich chyba Polaków. W wypadku zginęli przedstawiciele wszystkich opcji reprezentowanych w parlamencie, głowa państwa z niezwykle lubianą przez wszystkich żoną, osoby wybitne i niezwykle zasłużone dla walki o niepodległość Polski, jak choćby Anna Walentynowicz. Członkowie załogi i ochrony prezydenckiej do końca pozostający na służbie. Wstrząs zjednoczył Polaków. Wzbudził nadzieję, że ta tragedia zjednoczy nas jeszcze bardziej, zmieni język debaty publicznej, pozwoli skupić się na wspólnym działaniu, a nie tylko nieustannych walkach. 

Sny o jedności prysły jednak szybko. Okazało się, że nie wszyscy mają prawo do żalu. Pojawiły się głosy odbierające prawo do żałoby przeciwnikom politycznym prezydenta, osobom go za życia krytykującym. Tak jakby jego tragiczna śmierć wymazywała istotę tych sporów, pozostawiała po jednej stronie jedynie prezydenckie dokonania, odzierając je z innych zachowań, gestów i działań zarówno jego, jak i jego zwolenników. Pisałem o tym w swoim poprzednim wpisie.

Na zaoranym tak po katastrofie polu pozostali wpędzani w poczucie winy wcześniejsi krytycy i przeciwnicy prezydenta, uwięzieni w fakcie dokonanym, pozbawieni możliwości oddzielenia krytyki działań i dokonań od ludzkiego żalu po śmierci innego człowieka i głowy państwa. Pozostali też triumfujący cenzorzy cudzego żalu. Poczucie moralnej wyższości, jakie zdawali się z tego czerpać, było tym większe, im bardziej sami byli wcześniej uwikłani we wspieranie politycznego zaplecza prezydenta, który miał być prezydentem wszystkich Polaków. 

Powiedziałem sobie w sobotę, że nie będę do pogrzebu oceniał prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Przez prawie dwa dni po jego śmierci z zaskoczeniem obserwowałem, że w ogóle nie rozpatruję tej śmierci, jak również śmierci towarzyszących mu osób w kategoriach politycznych. Przestało być dla mnie ważne, kto jaką reprezentował opcję i jakie miał za życia poglądy. Łączyłem się w bólu z rodzinami ofiar i nadal się z nimi w tym bólu łączę.

Zostałem jednak - jak miliony innych Polaków - postawiony przed kolejnym faktem dokonanym pociągającym za sobą zdefiniowany przez jedną opcję przymus narodowej jedności. Mamy się jednoczyć wokół miejsca pochówku prezydenta i jego żony na Wawelu, powstrzymać od komentarzy, przyjąć fakt dokonany. Znów na polu pozostają ci moralnie lepsi, którzy milcząco akceptują ten wybór, i ci, którzy są do niego przymuszeni, wpędzani jednocześnie w poczucie winy. Dla Pawła Kowala, apelującego w radiu Zet o jedność i ciszę nad tą trumną, jest tu jakaś racja Gazety Wyborczej i jakaś inna racja, z którą nie można dyskutować. Szanując narodową żałobę, powstrzymując się politycznych ocen prezydentury, jesteśmy zmuszeni zaakceptować jednostronną jej ocenę. Jeśli jej nie akceptujemy, zostajemy postawieni po stronie Gazety Wyborczej (dobrze, że nie ZOMO), dzieleni na Warszawiaków i Krakowiaków, lepszych i gorszych Polaków. Apelując o ciszę nad tą trumną, Kowal akceptuje działania, które wywołują nad nią burzę, i które pod płaszczykiem narodowej tragedii wprowadzają kolejne polityczne, partyjne podziały.
 

ezyr
O mnie ezyr

Mam bany u następujących zwolenników wolności słowa: Nicpoń, Free Your Mind, Publikacje Gazety Polskiej, thaer

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka