ezyr ezyr
55
BLOG

Kampania nie wprost

ezyr ezyr Polityka Obserwuj notkę 23

Mamy już za sobą prawie miesiąc prezydenckiej kampanii – tej nieoficjalnej, liczonej od decyzji o pochowaniu na Wawelu prezydenckiej pary, od tekstów Zdzisława Krasnodębskiego i Jarosława Marii Rymkiewicza. Kampanii liczonej kolejnymi wydaniami Wiadomości w TVP1, programami Jana Pospieszalskiego, ważkimi pytaniami Misji Specjalnej i Łukasza Warzechy. Widać już, jak będzie przebiegać kampania prowadzona przez PiS oraz jego prawych zwolenników.

Na początku był podział przy jednoczesnych wołaniach o jedność nad trumnami, w obliczu smoleńskiej tragedii, ofiar, świadectw i testamentów do zrealizowania. Bardzo szybko zaczęło się zawłaszczanie i tych ofiar, i świadectw, i testamentów. Nieprawi Polacy przez lata kreślili fałszywy obraz zmarłego prezydenta, teraz nie mieli prawa do żalu i smutku po jego (i nie tylko jego) śmierci. Nieprawi Polacy (polskojęzyczne elyty) nie potrafili się też połączyć w bólu ze zdrową, prawą częścią społeczeństwa, która jako jedyna miała prawo do autentycznych uczuć i jedynego sposobu ich ekspresji – uczuć, które w najbardziej autentyczny i wiarygodny sposób mogła przedstawić jedynie sprawna, reporterska ręka Jana Pospieszalskiego. Prawi Polacy mieli prawo do wyrażania uczuć, nieprawi nie mieli prawa do ich opisywania i analizowania. Po raz kolejny okazało się, że Gazeta Wyborcza i Adam Michnik świetnie nadają się na dyżurnych chłopców do bicia. W szczuciu na Wyborczą wyspecjalizowały się wieczorne Wiadomości, flekowaniem Michnika zajął się znany autorytet moralny Marek Król.

Gdy rozum śpi, budzą się demony. Katastrofa smoleńska obudziła ich wiele. Znalazły swój wyraz w fundamentalnych pytaniach Łukasza Warzechy, przenikliwych tekstach Kataryny, rekomendacjach Teresy Bochwic, która pod tekstem Kataryny pisała tak:

Kataryna

Ciekawy link do materiału austriackiej dziennikarki:
http://www.youtube.com/watch?v=zbNYhzGdwjs&feature=player_embedded#!
Najciekawsze to, że powątpiewa ona w obecność niektórych osób w ogóle podczas lotu tym samolotem, jej zdaniem niektóre mogły być wcześniej porwane i "zaliczone" do zmarłych w katastrofie. Wtedy ich DNA nie byłoby istotnie potrzebne.
Powtarzam to na odpowiedzialność austriackiej dziennikarki, wysłuchać warto.


Rzeczywiście wysłuchać tego warto. Po takim wpisie nie dziwi, że pani Bochwic zgłosiła odrębne zdanie wobec oświadczenia Rady Etyki Mediów, potępiającego manipulacje programów Pospieszalskiego. W ogóle zasadą jest to, że żaden z prawicowych komentatorów nie może nic złego o Pospieszalskim powiedzieć. Zdaniem Piotra Semki, publicysty Rzeczpospolitej, w mediach trwa jakaś dziwna nagonka na Pospieszalskiego, „człowieka, który ma wyraziste poglądy, ale nigdy nie był utożsamiany z żadną partią”. Mówi jednak zaraz, że „Jan Pospieszalski jest fenomenem na polskiej scenie politycznej, ale nie większym niż Tomasz Lis czy Monika Olejnik, a jednak to jemu przykleja się z uporem misję partyjnego propagandzisty”. Jan Pospieszalski nie realizuje żadnego politycznego zamówienia – to po wypowiedzi Semki powinno dla wszystkich być jasne. Ma swój program w publicznej TVP, ale nikt nie protestuje, kiedy – podobno – w prywatnej TVN ma powstać program tworzony przez środowisko Krytyki Politycznej.

Polityczne zamówienie zrealizowali natomiast bez wątpienia Figurski z Wojewódzkim prezentując obrazoburczą piosenkę na antenie niszowej stacji radiowej. Wyraz swoim sympatiom politycznym dała również TVN24, zapraszając do programu Moniki Olejnik europosła z PiS Pawła Kowala. Zamiast wysłuchać cierpliwie tego, co ma on do powiedzenia, Olejnik ośmieliła się zadawać mu agresywne pytania, najwyraźniej wykazując mniejszą niż pan Kłopotowski cierpliwość, kiedy Kowal po raz kolejny usiłował rżnąć głupa z miną niewiniątka. Olejnik złamała – tym razem zdaniem Janiny Jankowskiej – dziennikarskie standardy, wyśrubowane najwyraźniej do granic niemożliwości przez Jana Pospieszalskiego. On jednak oraz Ewa Stankiewicz żadnych standardów nie złamali, a największym mankamentem ich wspólnego dzieła był, jak uważa Jankowska, pośpiech. Wiadomo: pośpiech nie służy sztuce!

Demony mają to do siebie, że nie da się nimi długo straszyć nawet najbardziej bojaźliwe dzieci. Kolejnym etapem działań kampanijnych PiSu i jego sojuszników stało się więc atakowanie PO na wszystkich możliwych i niemożliwych frontach. Tu na pierwszy plan wysuwa się Bogusław Klich. Jego odpowiedzialność jest ogromna. Najpierw nie załatwił tłumacza Edwardowi Klichowi, który przez trzy dni siedział w Moskwie, czekając aż mu go załatwi minister obrony narodowej. Klich, Bogdan oczywiście, odpowiada również za to, że pan prezydent zaprosił na pokład samolotu dowódców wszystkich sił zbrojnych. Powinien – jako przełożony – osobiście sprawdzić, jak tam lecą. Odpowiadał też za naciski podczas słynnego lotu do Gruzji. Dziwi mnie tylko, że nikt mu jeszcze nie zarzucił, że dopuścił wówczas do wspólnego lotu polskim samolotem tylu głów państw. PO odpowiada również za traktowanie córki posła Wassermana przez rosyjską prokuraturę, za to, że ciała części ofiar zostały wystawione bez dostępu mediów na Torwarze, za to, że strona rosyjska nie blokuje nadal, cztery tygodnie po katastrofie, dostępu do miejsca wypadku. PO jest również chciwa na władzę, zleciła najścia na mieszkania/pokoje hotelowe zmarłych członków PiS. PO rozsiewa plotki. PO to, PO tamto. Cechą wspólną tych wszystkich zarzutów jest to, że odmienia się je przez wszystkie przypadki nie zwracając zupełnie uwagi na jakiekolwiek wyjaśnienia drugiej strony. W przypadku PO nie istnieją po prostu żadne okoliczności łagodzące.

Najważniejszym zarzutem jest oczywiście brak odebrania Rosjanom śledztwa. W Internecie i mediach pojawiają się najrozmaitsi eksperci, którzy wyrokują, że mogliśmy i powinniśmy śledztwo Rosjanom odebrać. W ogóle powinniśmy działać w Rosji jak u siebie w domu. Wysyłać tam żandarmerię, wojsko i wszystko przejąć. Jak to zrobić, już nie mówią. A szkoda. To że Polska prowadzi równolegle własne śledztwo a w śledztwie rosyjskim uczestniczą polscy prokuratorzy nikogo nie przekonuje. Wiarygodność jego ewentualnych rezultatów już teraz jest poddawana w wątpliwość. Wydaje się, że jedynym możliwym do zaakceptowania ustaleniem byłby wspólny spisek Putina z Tuskiem.

Wczorajszy program Warto rozmawiać pokazał kolejny trop używany w tej kampanii. Polska jest osamotniona: Obama wolał grać w golfa niż przebijać się przez wulkaniczną chmurę, Polskę w trudnych chwilach zostawiła Unia Europejska i dawni alianci. Jesteśmy zostawieni sami sobie, rzuceni na pastwę Niemiec i Rosji. Dlatego potrzebna jest nam siła. Mocne postawienie się odwiecznym wrogom. A wiadomo, kto się może im przeciwstawić. Przecież nie wnuk dziadka z Wermahtu, przecież nie ci, którzy chcą palić świeczki na rosyjskich grobach.

A ten, który może nas uratować i spełnić nasze marzenia, jest mało obecny. Czarną robotę odwalają za niego inni. On może pokazać się w rodzinnej scenerii na okładce Superekspresu, może wypowiedzieć kilka słów na tle piramidy kartonów z podpisami zbieranymi pieczołowicie po parafiach. Teraz ruszy w Polskę. Będzie rozmawiać z prostym ludem. Nie będzie grać osobistą tragedią. Innego ludu nie zaszczyci swoimi słowami ani obecnością. Im już wszystko powiedział wcześniej. Jasno zakreślił linię, gdzie stali prawi Polacy, a gdzie stało ZOMO. 

ezyr
O mnie ezyr

Mam bany u następujących zwolenników wolności słowa: Nicpoń, Free Your Mind, Publikacje Gazety Polskiej, thaer

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka